2017.04.22-23 Wycieczka do Lwowa

       L w ó w    z a p r a s z a,  o s z a ł a m i a   i   z a d z i w i a

W dniach 22-23 kwietnia odbyła się wycieczka do Lwowa zorganizowana przez Klub Seniorów Lotnictwa wspólnie z Uniwersytetem Trzeciego Wieku i Robotniczym Stowarzyszeniem Twórców Kultury. Realizację wyjazdu powierzono świdnickiemu Biuru Usług Turystycznych „Relax” prowadzonemu przez Janusza Kulczyńskiego.
0

Z Januszem Kulczyńskim i Robertem Łapiukiem można jechać choćby na koniec świata…
           W wyprawie udział wzięło 40 osób, z których część nigdy dotąd nie była w tym magicznym mieście oraz takich co przejeżdżali przez nie jeszcze w latach 70- lub 80-tych XX wieku w drodze do Czechosłowacji, Węgier, Rumunii, Bułgarii czy Jugosławii.

1
W znakomitych humorach wyruszamy w drogę ku granicy polsko-ukraińskiej.
             Po drodze zatrzymaliśmy się między Wolą Wysocką a Rawą Ruską przy pomniku i znajdującym się obecnie w opłakanej kondycji małym muzeum ku czci Piotra Nikołajewicza Niestierowa – rosyjskiego pioniera akrobacji lotniczych, który jako pierwszy na świecie 9 września 1913 r. na kijowskim niebie wykonał tzw. „martwą beczkę” a rok później zginął na tym terenie taranując austriacki samolot rozpoznawczy. Kolejny postój był na rynku w urokliwej Żółkwi, której zamek stanowił ulubioną rezydencję króla Jana III Sobieskiego. Obszernych informacji historyczno-turystycznych w trakcie podróży udzielał dr hab. Henryk Kot, emerytowany wykładowca akademicki Wydziału Ekonomicznego UMCS w Lublinie.

      We Lwowie naszą grupę oprowadzała znakomita przewodniczka Krystyna Adamska – działaczka społeczna, projektantka tkanin artystycznych i oryginalnych wzorów dla przemysłu tekstylnego, nauczycielka plastyki, wiceprzewodnicząca Harcerstwa Polskiego na Ukrainie, matka sześciorga dzieci (córka legendarnych postaci w kresowym środowisku Czesławy i Eugeniusza Cydzików). Jej mąż Stefan zalicza się do liderów tutejszego ruchu skautowego.

2
Z przewodniczką Krystyną Adamską (druga z lewej) zwiedzanie rozpoczęliśmy od Cmentarza Łyczakowskiego.
19        20
Pomnik na grobie Juliana Konstantego                U Marii Konopnickiej zawsze jest dużo
Ordona na Cmentarzu Łyczakowskim                   kwiatów i zniczy. Popiersie poetki na zaprojektowany przez Tadeusza Barącza.           pomniku nagrobnym wykonała
                                                                                                 Luna Amalia Drexlerówna.

3
Potem odwiedziliśmy Cmentarz Obrońców Lwowa.

11
Kolejne to Wzgórza Wuleckie – miejsce kaźni profesorów lwowskich wyższych uczelni

Na Wzgórzach Wuleckich w lipcu 1941 r. Niemcy zamordowali 27 profesorów wyższych uczelni oraz członków ich rodzin  i znajomych (łącznie 45 osób) – w tym Kazimierza Bartla, pięciokrotnego premiera rządów II Rzeczypospolitej i Tadeusza Boy-Żeleńskiego, wybitnego tłumacza literatury francuskiej, pisarza i ciętego felietonisty.
12
Wszyscy w skupieniu słuchali słów przewodniczki o tragicznych wydarzeniach
z lipca 1941 r.

Szczególnym punktem programu była wizyta na wielonarodowościowym Cmentarzu Janowskim, który na razie rzadko znajduje się na szlakach wycieczek przybywających z kraju.

9

Oprócz pojedynczych mogił obywateli rozmaitych nacji są na nim całe kwartały-mauzolea żołnierzy ukraińskich, polskich, węgierskich, słowackich. Wszystkich głęboko zmartwił bardzo zły stan kwater pochowanych tam pilotów oraz obrońców Lwowa. Zostały one mocno zdewastowane w epoce sowieckiej. W skupieniu wysłuchaliśmy informacji przewodniczki, zapaliliśmy przywiezione z kraju znicze oraz odtworzyliśmy z Internetu za pośrednictwem telefonu komórkowego „Marsz Lotników”.
10
Były to niezwykle poruszające chwile podczas których w ciszy zastanawialiśmy się nad tym jak powinniśmy i moglibyśmy wspomóc miejscowych entuzjastów, którzy podjęli się trudnego zadania uratowania miejsc ostatniego spoczynku naszych rodaków, w tym grobów tutejszych przedwojennych asów przestworzy. Od lat zajmują sie tym krewni zmarłych i poległych, młodzież szkolna a zwłaszcza harcerze oraz obywatele skupieni głównie w Polskim Towarzystwie Opieki nad Grobami Wojskowymi pod prezesurą Janusza Balickiego, Rodzinie Rodzin Lwowa prowadzonej przez Halinę i Włodzimierza Wencaków, Towarzystwie Kultury Polskiej Ziemi Lwowskiej zarządzanym przez Emila Legowicza oraz powołanym w czerwcu 2016 r. Towarzystwie Miłośników Dziedzictwa Kultury Polskiej „ZABYTEK” pod kierownictwem Leona Tychowskiego i Stanisława Maldzińskiego.
8

Zdewastowany sektor pilotów na Cmentarzu Janowskim robi niezmiernie przygnębiające wrażenie

Dzięki zaangażowaniu aktywistów tej ostatniej organizacji ruszyły planowe prace mające na celu renowację przynajmniej najcenniejszych z ocalałych polskich nagrobków na janowskiej nekropolii. Według informacji jakie uzyskałem niedawno od sekretarza TMDKP Zbigniewa Pakosza (społecznika, przewodnika, fotografa, popularyzatora piękna zachodnioukraińskiej ziemi, dziennikarza, którego małżonka Teresa jest prezesem Polskiego Towarzystwa Radiowego) istnieje możliwość odtworzenia 43 imiennych tablic nagrobnych w sektorze lotników. Warto wspomnieć, że koledzy pilotów leżących na Cmentarzu Janowskim z 6 Pułku Lotniczego stacjonującego w Lewandówce a od 1929 r. w Skniłowie tuż przed wybuchem wojny zostali przebazowani w okolice Łodzi i jako III Dywizjon Myśliwski mający w składzie dwie eskadry oraz w ramach dwóch eskadr obserwacyjnych zostali podporządkowani dowództwu Armii „Łódź”  i operując z improwizowanych lotnisk dzielnie walczyli z przeważającymi siłami niemieckich najeźdźców (ich zmagania upamiętniono w 1992 r. nazywając punkt styku pięciu ulic w dzielnicy Górna – Rondem Lotników Lwowskich) oraz na lotnisko polowe w Nosowie, gm. Leśna Podlaska, pow. bialski, woj. lubelskie gdzie w dwu eskadrach tworzyli VI Dywizjon Bombowy Lekki działający w ramach Brygady Bombowej sformowanej na podstawie rozkazu Sztabu Głównego WP z 31 sierpnia 1939 r. Tym chłopcom w stalowych mundurach, którzy zginęli w dwudziestoleciu międzywojennym w tragicznych katastrofach podczas szkolenia lub służby wojskowej w macierzystych jednostkach należy się nasza pamięć i godny wygląd miejsc wiecznego odpoczynku – z danymi personalnymi i śmigłami na nagrobkach.

Uczestnicy wycieczki zwiedzili Starówkę z jej licznymi zabytkami:

4
Kolumna z pomnikiem Adama Mickiewicza autorstwa Antoniego Popiela wzniesiona
w latach 1902-1904.

Wyrafinowana architektura lwowskich świątyń różnych wyznań budzi zachwyt.
18       5
Fragment cerkwi garnizonowej byłego               Archikatedralny sobór św. Jura 
 kościoła Jezuitów św. Piotra i  Pawła.
23
Kościół Dominikanów pod wezwaniem Bożego Ciała – teraz grekokatolicka cerkiew Najświętszej Eucharystii
22
Wieża Korniakta – dzwonnica przy cerkwi Zaśnięcia Matki Bożej (Cerkiew Wołoska)
w nocnej iluminacji

21
Na placu przed teatrem opery i baletu jest zwykle wiele atrakcji i kwitnie bujne życie towarzyskie
13
Wystrój wnętrz teatru opery i baletu jest  wręcz olśniewający
25
Plac Mychajła Hruszewskiego, ukraińskiego historyka i polityka, z jego pomnikiem odsłoniętym w 1994 r. – dawny Plac Akademicki, na którym w latach 1897-1950 stał pomnik Aleksandra Fredry według konceptu Leonarda Marconiego (zabrany do Wilanowa a w 1956 r. umieszczony przed wrocławskim ratuszem). W budynku w głębi mieściła się kiedyś słynna kawiarnia „Szkocka”.
14
Spragnieni wiedzy wycieczkowicze z uwagą „pochłaniali” wszystkie opowieści i objaśnienia Pani Krystyny.
15
Tu można się przysiąść do stolika Jana Józefa Ignacego Łukasiewicza – farmaceuty, przedsiębiorcy, pioniera przemysłu petrochemicznego, wynalazcy lampy naftowej, działacza społecznego.
16
Pociągnięcie za nos rzeźby Nikifora Krynickiego stojącej w pobliżu kościoła Dominikanów ma zapewnić ponowny przyjazd do Lwowa. 
17
Spotkanie kominiarza to gwarancja udanego dnia.24
Restauracja Baczewskich uważana za jedną z najlepszych w mieście, gdzie w godz. 8-11 serwują smakowite śniadania cieszące się ogromnym wzięciem wśród bywalców i turystów.
SONY DSC

Panorama Lwowa z Kopca Unii Lubelskiej

Chętne osoby obejrzały w Lwowskim Narodowym Akademickim Teatrze Opery i Baletu im. Salomei Kruszelnickiej „Traviatę” Giuseppe Verdiego w doborowej obsadzie.
Po trasie do hotelu „Grand Resort” w Basiówce minęliśmy z prawej strony okazały budynek głównego dworca kolejowego zbudowanego w latach 1901-1904 według projektu Władysława Sadłowskiego a z lewej infrastrukturę Międzynarodowego Portu Lotniczego „Lwów” im. Daniela Halickiego.

       Myślę, że interesującą będzie wzmianka o tym skąd rekrutowali się wycieczkowicze. Oczywiście dominowali świdniczanie ale były też osoby z Lublina, Warszawy, Adampola, Franciszkowa, Snopkowa, Ćmiłowa i Motycza Leśnego zaś jeden ziomek z Koziego Grodu przybył aż ze Szczecinka gdzie właśnie nadzoruje urządzanie boisk sportowych tzw. „Orlików”.
6
Grupa była bardzo zdyscyplinowana czym zasłużyła na pochwałę.
I jeszcze jedna ciekawostka, otóż jechało z nami kilku byłych specjalistów firmy „ENERGOPOL” (m.in. Teresa Ziemska, Bogdan Barczyński, Jerzy Doraczyński), która w 1989 r. z inicjatywy dyrektora lwowskiej bazy tego przedsiębiorstwa „krakusa” mgr inż. Józefa Bobrowskiego rozpoczęła żmudną odbudowę rujnowanego systematycznie od drugiej połowy lat 40-tych ub. wieku, barbarzyńsko bezczeszczonego i ostatecznie zniszczonego w 1971 r. przy pomocy czołgów Armii Radzieckiej i ciężkiego sprzętu budowlanego Cmentarza Obrońców Lwowa. Dzisiaj każdy przewodnik podkreśla nieoceniony wkład pracowników „ENERGOPOLU” w dzieło odtworzenia – zwłaszcza w początkowej fazie – tego panteonu chwały, które po trudnych negocjacjach ze stroną ukraińską zostało uroczyście otwarte 24 czerwca 2005 r. z udziałem prezydentów Aleksandra Kwaśniewskiego i Wiktora Juszczenki.

       Mieszkańcy dynamicznie rozwijającego się Lwowa (szacuje się, iż przebywa ich w nim już blisko 1 mln) są nadzwyczaj gościnni, emanują życzliwością i pogodnym podejściem do spraw codziennych oraz cechują się szczerą otwartością na świat zewnętrzny. Pewne przejawy skrajnego nacjonalizmu i antypolskich poczynań są niewątpliwie tu i ówdzie widoczne ale wydaje się, że powoli wytracają one akceptację i znaczniejsze poparcie pośród szerokich rzesz ukraińskiego społeczeństwa. Najbardziej bulwersujący jest fakt dość powszechnego bezkrytycznego gloryfikowania OUN i UPA – negowanie eksterminacyjnego charakteru bestialskich akcji przeprowadzanych na masową skalę w latach 1943-44 w stosunku do ludności polskiej zamieszkującej Wołyń i Małopolskę Wschodnią, nadawanie tytułów Bohaterów Ukrainy i stawianie pomników niezmiernie kontrowersyjnym przywódcom tych związków ze Stepanem Banderą, Romanem Szuchewyczem i Dmytro Kłacziwskim na czele, nazywanie ulic i placów oraz rozmaitych budowli użyteczności publicznej ich imieniem, dokonywanie niecnych aktów wandalizmu bądź profanacji przez „nieznanych sprawców”, itp. Niezrozumiałe jest nie tylko dla nas opieranie przez część elity przywódczej kraju i władz lokalnych państwowotwórczego mitu między innymi na zakamuflowanej pod hasłami patriotyzmu i walki o niepodległość ideologii czystek etnicznych i będących jej konsekwencją ludobójczych czynach.

       Coraz częściej widać jednak ewidentne symptomy dbania o materialne pozostałości wielowiekowej polskiej obecności na tych obszarach, bo przecież tylko szacunek do historii, tradycji, kultury i dorobku pokoleń najbliższych sąsiadów stworzyć może solidną podstawę dla dobrych wzajemnych relacji. Specyfiką i urodą Lwowa jest właśnie wieloetniczność oraz wynikająca z niej unikalna wielokulturowość, którą przez setki lat tworzyli Rusini, Polacy, Madziarzy, Litwini, Ormianie, Wołosi, Niemcy, Żydzi, Tatarzy, Czesi, Włosi, Grecy, Białorusini, Rosjanie i przedstawiciele innych narodów. Bez tego fenomenu w postaci bogactwa spuścizny przeszłości i rzadko spotykanego kolorytu teraźniejszości byłby on jedynie peryferyjną aglomeracją jakich dużo powstało na ziemskim globie niczym specjalnym się nie wyróżniającą. To miasto ważne nie tylko w dziejach Polski i Ukrainy ale też Węgier, Austrii i Rosji. Centrum Lwowa w 1998 r. zostało wpisane na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Jest on wręcz imponującym muzeum pod gołym niebem z 2.000 różnego rodzaju zabytków. Współcześni fachowcy od tworzenia wizerunku promują go dodatkowo całkiem skutecznie jako kuszącą smakiem i aromatem krainę kawy i czekolady. Ilość wybitnych postaci polityki, gospodarki, wojskowości, nauki, kultury, sztuki, sportu i innych sfer życia związanych z tym brylantem na mapie miast dawnej Rzeczypospolitej a w latach 1772-1918  Królestwa Galicji i Lodomerii budzi autentyczny podziw. Lwów po prostu ma fantastyczną duszę oraz nadzwyczajny klimat a poza tym dewizę „Semper Fidelis” i choćby dlatego warto mu oddać przynajmniej kawałek serca.

       Przed odjazdem do kraju zrobiliśmy stosowne, całkiem udane zakupy w popularnym supermarkecie „Arsen”. Standard transportu autokarem marki „Renault” prowadzonym po mistrzowsku przez Roberta Łapiuka, warunki zakwaterowania a także jakość wyżywienia w restauracjach „Lwowska Premiera” i „Magnat” oraz w stołówce hotelowej były zaskakująco zadowalające. Nieoczekiwana niespodzianka spotkała nas natomiast na przejściu w Hrebennem – przekraczanie granicy z powodu kolejki autobusów trwało aż 6 godzin co we współczesnej dobie na kontynencie europejskim należy uznać za swoisty ewenement.

       Na zakończenie wspomnę krótko skąd wziął się pomysł tego wyjazdu. Inspiracja wyszła dwa lata temu od Nikodema Buchowieckiego, ówczesnego prezesa Klubu Seniorów Lotnictwa w Świdniku. Temat powrócił gdy wędrując po Lwowie w końcu września ub.r. razem z młodymi duchem emerytami z Białej Podlaskiej dowiedziałem się od naszego cicerone Zbyszka Pakosza o istnieniu kwatery pilotów na Cmentarzu Janowskim. To właśnie pragnienie jej zobaczenia było motywem przewodnim opisywanej wycieczki.

       Dla koleżanek i kolegów z przesympatycznej eskapady na Najbliższy Wschód mam jeszcze miłą wiadomość od Krysi Adamskiej. W e-mailu do mnie z 24 kwietnia napisała, że świetnie się Jej z nami pracowało a zainteresowanie miastem i jego historią było wyczuwalne na każdym kroku. Jest pełna podziwu dla całej grupy i chęci zwiedzania ukochanego przez Nią Lwowa mimo niesprzyjającej pogody. Po raz pierwszy też w swojej przewodnickiej karierze – ujęta naszym patriotyczno-sentymentalnym uniesieniem i godnym zachowaniem – doświadczyła tylu wzruszających chwil w kwaterze lotników. Wyraziła również nadzieję na ponowne spotkanie z tak zacnymi podróżnikami.

       Kiedy w marcu 2014 r. Rosjanie zajęli Krym i rozgorzały walki z rosyjskimi separatystami w obwodach donieckim i ługańskim zagraniczni goście zaczęli omijać Ukrainę. Mocno odczuli to też lwowianie – zwłaszcza handlowcy, hotelarze, gastronomicy i ludzie związani z branżą turystyczną. Po ogłoszeniu kruchego wciąż zawieszenia broni obecnie sytuacja jakby wróciła do normy – wszędzie widać tłumy zwiedzających i słychać przeróżne języki, na ulicach oraz w kawiarniach dominuję młodość, radość i optymizm. Jednak uważny wędrowiec z łatwością dostrzeże skutki wojny nie tylko na cmentarzach ale i na Prospekcie Wolności (była reprezentacyjna miejska promenada Wały Hetmańskie) czy w grekokatolickiej świątyni garnizonowej (dawny Kościół św. Piotra i Pawła i klasztor o.o. jezuitów). Szczególnie smutno robi się każdemu na widok setek fotografii poległych w tym tragicznym konflikcie z rosyjskojęzycznymi pobratymcami na wschodnich rubieżach państwa. Zapewne na placach i w cerkwiach Doniecka czy Ługańska oglądać można podobne plansze ze zdjęciami tych którzy zginęli po drugiej stronie linii frontu. Straszne są konsekwencje wszystkich wojen ale chyba najgorsze tych o znamionach domowej zawieruchy.

       Kto raz zobaczył ciągle niedocenianą a przecież leżącą tak blisko Polski niepowtarzalną „Florencję Wschodu” ten zawsze będzie z radością do niej wracał – tak więc już dziś myślimy o zorganizowaniu tam kolejnej eskapady. Do tej chwili brzmią nam w uszach echa batiarskich piosenek na czele ze szlagierem Szczepka (Kazimierza Wajdy) i Tońka (Henryka Vogelfängera) „Lwów jest jeden na świecie” (słowa Emanuel Szlechter, muzyka Henryk Wars) z filmu „Włóczęgi” wyreżyserowanego w 1939 r. przez Michała Waszyńskiego. Wcześniej, bo w drugiej połowie sierpnia br. chcemy się wybrać trochę dalej na południe a mianowicie na czterodniowy wypad na Pokucie i Huculszczyznę, który będzie drugą częścią niezapomnianego ubiegłorocznego przejazdu przez Wołyń i Podole wyczarowanego przez Janusza Kulczyńskiego z BUT „Relax”. Serdecznie zapraszamy!

J a n   T a r a j k o

 

Z d j ę c i a: Krzysztof Adamski, Jan Tarajko i Zygmunt Szponar  (inne fotografie wykonane przez Zygmunta Szponara obejrzeć można na stronie Robotniczego Stowarzyszenia Twórców Kultury w Świdniku)