Wycieczka krótka ale treściwa.
Krosno i Bieszczady i nic dodać
Udana, ciekawa, i trochę za krótka, tak oceniała wycieczkę większość jej uczestników. Organizatorem trzydniowej wyprawy był Klub Seniorów Lotnictwa w Świdniku. To dzięki niemu w dniach 16,17 i 18 maja grupa członków i sympatyków organizacji, zwiedzała tamtejsze zakłady, muzea i lotniska. Poza programem były oglądane z samochodu piękne połoniny, a z gospodarstwa agroturystycznego Beskid Niski.
Środa 16.05. godz. 8 wyjazd – jedziemy do Korczyny. Dotarliśmy tam około godz. 13 dzięki czemu mieliśmy czas na zakwaterowanie i przygotowanie się do obiadu. Po smacznym posiłku wyruszyliśmy do Muzeum Przemysłu Naftowego i Gazowniczego im. Ignacego Łukasiewicza w Bóbrce w południowo wschodnim zakątku Podkarpacia w miejscu pradawnej puszczy karpackiej.
Dzięki farmaceucie i późniejszemu przedsiębiorcy naftowemu Ignacemu Łukaszewiczowi oraz Tytusowi Trzecieskiemu i Karolowi Klobassie Zrenckiemu w 1854 r. powstała tam pierwsza kopalnia ropy naftowej. Od tego czas czyli od ponad 160 lat jest nadal eksploatowana. W 1961 r. na jej terenie założono muzeum.
Cennymi zabytkami są tam między innymi dwa ręcznie kopane i użytkowane do dzisiaj otwory ropne Franek z 1860 r. i Janina z 1878 r. Równie stare są towarzyszące im obiekty konstrukcyjne stworzone przez pierwszych inżynierów górnictwa. Początkowych lat działalności kopalni dotyczą także dwie wystawy „Wnętrze apteki” i „Laboratorium”
w tzw. Domu Łukasiewicza.
W pierwszej z tych izb jest hologram prowizora – pomocnika aptekarza, który przyjmuje klientów. Dowcipny, staropolski tekst oraz zapachy jak ze starej apteki sprawiają, że czujemy się jak ludzie z XIX w. Podobne odczucia wynosimy z drugiej sali w której, przyjmuje nas hologramowy Ignacy Łukasiewicz. Informuje o swojej pracy i planach związanych z tą kopalnią a także wykonuje niebezpieczne doświadczenia z których jedno kończy się wybuchem.
Będąc w muzeum nie sposób nie zwiedzić starego warsztatu i kuźni kopalnianej. Są to obiekty bez których niemożliwa byłby działalność wiertnicza i wydobywcza. To kowale ostrzyli świdry wykonywali prototypy urządzeń narzędzi do kopania studni, robót wiertniczych, wydobywania i magazynowania ropy.
W warsztacie znajdują się między innymi tokarnia, wiertarka, urządzenie do wytłaczania skórzanych elementów do pomp wgłębnych. Maszyny te były napędzane siłą rąk ludzkich.
W sektorze powstałym w 2010 roku zebrane są urządzenia z kopalń z lat 60 ubiegło wieku. Wiele z nich pracowało jeszcze do czasów współczesnych ale nowoczesne technologie już je wyparły z rynku. Najnowszą, ciekawą ekspozycją jest sala gazownicza. Zgromadzone
w niej obiekty i urządzenia przedstawiają w przystępny i prosty sposób proces wykorzystania gazu ziemnego od momentu rozpoczęcia badań geofizycznych, geologicznych, poszukiwań, wydobycia po dystrybucję i odbiór.
Nawet padający deszcz nie popsuł humoru seniorom opuszczającym muzeum po obejrzeniu maszyn i mobilnych pojazdów na tle pięknego lasu. Wszyscy byli zadowoleni nie zmieniła tego nawet wiadomość, że z braku czasu oraz deszczowej aury nie zwiedzimy Rezerwatu Prządki i zamku Cześnika.
Wróciliśmy na kolację po której nastąpił wieczorek integracyjny. Było gwarnie i wesoło do czego również przyczynili się Krystyna i Bronisław Prajsnar właściciele Gospodarstwa
Agroturystycznego Panorama.
Nie było łatwo na czwartek 17.05 już na godz. 8 byliśmy umówieni w zakładzie konstruktora Grzegorza Peszke w Krośnie.
Jego firma działa od 1989 r. wytwarza nowoczesne śmigła do samolotów lekkich, ultralekkich, specjalnych oraz motolotni i wiatrakowców. Ponadto z sukcesem wdrożyła produkcję własnej marki szybowców serii GP Gliders o rozpiętości 13,5 m. Są one produkowane w trzech wersjach z silnikiem elektrycznym i śmigłem pchającym pozwalającym na samodzielny start,
bez niego i w wersji wyczynowej. Szybowce produkowane w Krośnie mają zgodne (ze znacznym naddatkiem) wszystkie parametry. Dzięki umowie z Instytutem Lotnictwa w Warszawie konstrukcje te przechodzą tam niezbędne badania Nowością jest wyposażenie ich w spadochronowy system ratunkowy BRS, który w szybowcach jeszcze niespotykany. Ma on ratować życie i zdrowie lotnika a także jego szybowiec.
Po swoim gospodarstwie oprowadzał nas właściciel, który pokazywał czym zajmuje się firma. Nie bał się żadnych pytań na wszystkie odpowiadał a między innymi, że w Polsce jeszcze nikt nie ma jego motoszybowca z wysuwanym silniczkiem. Podobnie jak lekkiej, innowacyjnej wyczynowej konstrukcji GP 14 Velo, na której Polski zawodnik Sebastian Kawa zdobył mistrzostwo świata w 2017 r. Dla Mistrza kolejny taki egzemplarz jest dopiero we wstępnej fazie obróbki. Być może już w najbliższej przyszłości będzie również je mieć cała nasza kadra. Dodał także, że z powodów zdrowotnych powoli wycofuje się
z zarządzania a stery przejmuje jego syn Jerzy. Obecnie baczy tylko na produkcję, i nie zna nawet aktualnej ceny szybowca, ale uważa że jest niższa od stu tysięcy euro. Natomiast na pytanie ile jest w stanie ich wyprodukować, odpowiada, że jedna osoba może go wykonać w czasie roku a u niego pracuje dwudziestu kilku pracowników.
Jednak zaznaczył, że to nie szybowce ale śmigła przynoszą jego firmie najwięcej korzyści.
Nie zdążyliśmy ochłonąć a już znaleźliśmy się w kolejnym zakładzie, którym był Goodrich Aerospace Poland Sp. z o.o w Krośnie.
Jest to spółka z większościowym udziałem amerykańskim. Firma ta wchodzi w skład Dywizji Podwozi Lotniczych w korporacji UTC Aerospace Systems –największego producenta podwozi lotniczych na świecie. W Polsce taka fabryka jest jeszcze w Tajęcinie koło Rzeszowa. Goodrich specjalizuje się w produkcji części i podzespołów do podwozi takich samolotów jak Boeing, Airbus, Bombardier, Lockheed Martin, i Gulfstream. Atuty firmy to doświadczona i wykwalifikowana kadra, nowoczesny park przemysłowy, potencjał wytwórczy. Wszystkie procesy przebiegają zgodnie z Systemem Zarządzania Jakością według normy AS9100. Plan produkcji obejmuje wydział mechaniczny, obróbki galwanicznej, cieplnej, posiada najnowszej generacji maszyny i urządzenia. Zwiedzając firmę byliśmy zaskoczeni maksymalnym wykorzystaniem powierzchni dla obsady maszyn, ponadto czystością i przestrzeganiem przepisów BHP. Uwagę zwróciła również dobra praca służb zajmujących się przyjęciem materiałów i wysyłką towaru. Na niewielkim placyku widać zaledwie po kilka sztuk różnych metalowych komponentów. Kilkudniowy zapas jest dla nas bardzo korzystny i staramy się go utrzymać mówił oprowadzający nas dyrektor zakładu. Owszem zdarza się, że przez dwa, trzy dni nie dotrze do nas zagraniczna przesyłka. Bywa to rzadko, ale jesteśmy na to przygotowani dodał.
Kolejnym celem naszej przedobiedniej podróży było lotnisko w Krośnie.
W Aeroklubie Podkarpackim czekał na nas zatrudniony, w nim pilot instruktor Stanisław Malczyk kolega z naszego klubu.
.
Przedstawił nam w skrócie historię lotniska a także jego stan dzisiejszy. W roku 1928r władze miasta przekazały teren pod budowę lotniska, które zostało poświęcone w czerwcu 1932 r. Od 1934 r. lotniskiem zarządzało wojsko w swoich planach mieli budowę zakładów lotniczych i szkołę pilotażu. Cztery lata później do Krosna przeniesiono z Bydgoszczy szkołę pilotów i mechaników dla małoletnich. Maj 1936 r. to data powstania Aeroklubu Zagłębia Krośnieńskiego który był podporządkowany Aeroklubowi Lwowskiemu. Dwa lata później uroczyście otwarto pierwszy kurs szybowcowy i samolotowy w tym samym roku zmieniono nazwę na Aeroklub Krośnieński. Po II wojnie światowej która przyniosła stratę wielu ludzi związanych z lotnictwem, zniszczenie i grabież sprzętu, już w 1944 r. powstaje Ośrodek Organizacji Lotnictwa.
Po roku zostaje wchłonięty przez reaktywowany Aeroklub Krośnieński. W 1946 r. działają już trzy sekcje modelarska, szybowcowa i samolotowa. Pozostałe lata kiedy aeroklub dostarczał wojsku młodych pilotów szybowcowych i spadochroniarzy były w miarę stabilne. Problemy zaczęły się w Krośnie po zmianie ustrojowej. Lotnisko przeszło do miasta, zarządza nim trzyosobowa komórka. Natomiast w aeroklubie druga połowa lat osiemdziesiątych to trudny okres działalności, w związku z likwidacją szkoleń wojskowych, musiało odejść wielu pracowników, którzy sporo lat poświęcili temu lotnisku. Dzisiaj także nie jest łatwo, obecnie w aeroklubie jest pięć sekcji szybowcowa, samolotowa, spadochronowa, modelarska i paralotniowa. Poza szkoleniem lotniczym, chętni mogą także wynająć powierzchnię hangarową, wziąć udział w specjalistycznych szkoleniach, zlecić przeprowadzenie szybowca, skorzystać z bazy technicznej, wynająć miejsca noclegowe. Ostatnim punktem pobytu w aeroklubie było zwiedzanie jego hangaru.
Było tam blisko dwadzieścia różnorodnych szybowców w tym Puchacz, Puchatek, Bocian, Junior, Jantar i Pirat ze Świdnika do szkolenia przyszłych asów lotnictwa. W hangarze stoi również zagranicznego właściciela remontowany tam samolot Strorch z kilkudziesięcioletnim stażem. Taki sam jak te z lat 1954 – 55 które latały jako samoloty zakładowe WSK PZL w Świdniku.
Prawdopodobnie ten z Krosna jest już trzecim takim egzemplarzem w Europie, drugi z Niemiec był także remontowany przed kilku laty przez tą samą ekipę.
Tekst Jan Kasprzak
Foto: Jan Tarajko, Jan Rosiak