Historia świdnickiego Klubu Seniorów Lotnictwa…

Trwa już przeszło pół wieku. 15 maja 1967 roku z inicjatywy doświadczonych pilotów pod kierownictwem Bronisława Ratajczaka powstał w Świdniku Klub Seniorów Lotnictwa. Miał on m.in. kultywować lotnicze tradycje i utrzymywać koleżeńskie więzi lotników, szerzyć wiedzę na temat polskiego lotnictwa, szczególnie wśród młodzieży, pomagać rodzinom zmarłych kolegów i pamiętać o ich grobach.

Klub Seniorów Lotnictwa jak wszędzie w kraju działa przy aeroklubie. Do KSL mogą należeć ludzie związani przez co najmniej 10 lat pracą w lotnictwie i mający więcej niż 50 lat życia.

Pierwszym przewodniczącym świdnickiego koła został właśnie Bronisław Ratajczak, weteran Powstania Wielkopolskiego, zasłużony działacz lotnictwa sportowego, długoletni pracownik lotnictwa cywilnego i przemysłu lotniczego. Kierował kołem niespełna dwa lata, do swojej śmierci w dniu 12 kwietnia 1969 roku. Klub liczył wtedy kilkanaście osób zrzeszał ludzi wielce zasłużonych dla lotnictwa. Takich jak m.in. Ludwik Gierszoń, Piotr Widelski.

Drugim przewodniczącym klubu został w 1969 roku Paweł Zołotow pilot, znany w kraju i za granicą konstruktor amator, który wyremontował i zbudował kilka płatowców m.in. szybowiec Lotnia Tańskiego, wiatrakowiec Bensena a odtworzony przez niego samolot z czasów jego młodości Farman IV trafił do Muzeum Lotnictwa w Krakowie. Wiceprezesem koła był pilot samolotowy i śmigłowcowy Antoni Grabowski, sekretarzem Wacław Kurtz. W klubie działali też m.in. Janusz Gac, Władysław Bugajski, Zdzisław Chyliński Jan Zalejski, Tadeusz Spasiewicz i inni. Paweł Zołotow zmarł 8 listopada 1979 r.

Kolejnym szefem klubu w latach 1979-1983 był Jerzy Wojciechowski pilot latający na samolotach bombowych a później instruktor w szkole dęblińskiej. Od 1953 r. długoletni pracownik WSK Świdnik, pierwszy organizator oraz kierownik wydziału prób eksploatacyjnych WSK. Sekretarzem koła w tym czasie był Edward Sieńczyk – skoczek i instruktor spadochronowy.

Wacław Kurtz [1912 -2002] był szefem koła przez 3 lata od 1983r. Długoletni pracownik Zakładów Lotniczych w Mielcu, Warszawie, mechanik pokładowy LOT-u, organizator i przez wiele lat mistrz na Wydziale Startu PZL Świdnik. Wiceprzewodniczącym był wtedy Ludwik Gierszoń długoletni pracownik WSK.

W 1983 r. 8 osób ze Świdnika uczestniczyło w zlocie seniorów lotnictwa w Dęblinie. Członkowie koła, w tym Julian Kaleta, sędziowali też na zawodach samolotowych i szybowcowych. Antoni Grabowski na wniosek KSL otrzymał wyróżnienie Błękitne Skrzydła 84.

21 marca 1984 r. w szkole przyzakładowej odsłonięto pamiątkową tablicę poświęconą patronowi szkoły i WSK urodzonemu w Lublinie Zygmuntowi Puławskiemu (1901-1931) genialnemu konstruktorowi samolotów myśliwskich z podwoziem nożycowym i oryginalnym układem skrzydeł zwanym płatem Puławskiego PZL P-7,P-11,P-24.

W roku 1986 roku przewodniczącym koła został jeden z pierwszych pilotów śmigłowcowych, pilot doświadczalny, ówczesny szef personelu lotniczego WSK Stanisław Gajewski W tym czasie zastępcą szefa KSL był Wiesław Adrian, sekretarzem Witold Mazurek a skarbnikiem Antoni Całkowski. Klub liczył wówczas 23 członków. Stanisław Gajewski w 1990 roku odszedł na emeryturę i zamieszkał w Puławach. Jako pilot wsławił się tym, że1957 roku ustanowił dwa rekordy świata: w szybkości wznoszenia się na 3 tys. m oraz osiągnięcie maksymalnego pułapu wysokości na śmigłowcu. Miał duży autorytet wśród lotników.

„W swoim życiu Stanisław Gajewski przeżył wiele niezapomnianych, chwil i myślał, że już go nic nie zaskoczy. Tymczasem o niespodziankę postarali się koledzy z Klubu Seniorów Lotnictwa w Świdniku gdy 10.października 2008 roku pilot Stanisław Gajewski z Puław obchodził swoje 85 urodziny – pisał Jan Kasprzak w Dzienniku Wschodnim. Z tej okazji zaproszono go na uroczystość, podczas której otrzymał dyplomy i upominki od władz miasta, zarządu PZL oraz Heliseco. Było także wiele serdecznych gratulacji od kolegów współpracowników i wyszkolonych przez niego pilotów. Spotkanie zakończył multimedialny pokaz archiwalnych zdjęć.

Dla wielu były one historią dla jubilata częścią jego życia, wspomnieniem młodości. Zabrała mu ją wojna i zaważyła na całym późniejszym życiu. Było bogate pełne przygód wyrzeczeń, ale też solidnej nauki i pracy..

–Trafiłem do niego jako ochotnik, mówił.. Gdy w 1944 r. Rosjanie ogłosili nabór do II Armii WP i można było wybierać specjalność, postawiłem na latanie. W tym czasie mieszkaliśmy z rodziną w Łucku po ucieczce z najniebezpieczniejszych terenów Wołynia gdzie nacjonaliści ukraińscy mordowali Polaków. Jadąc pociągiem do Sum, przeżywałem wraz z innymi koszmar. Często na stacjach słyszeliśmy jak Rosjanie szeptali: do jakiego wojska polskiego, do kopalń Donbasu jedziecie. Szczęściem okazało się to nieprawdą. Szkoliłem się najpierw na lotniczym kursie przygotowawczym w Bugurusłaniu. Przyroda decydowała, kto wytrzyma. Przy mrozach dochodzących do minus 40 stopni lataliśmy m.in. na w UT 2 w otwartych kabinach. Często o głodzie i bez odpowiedniego ubrania. Była to prawdziwa szkoła przetrwania. Później w podobnych warunkach lataliśmy w Wojskowej Szkole Lotnictwa Bombowego w Engelsie m.in. na samolotach R-5, SB i Pe-2. Po dwóch latach, ci, którzy wytrzymali zostali skierowani do Polski i tutaj dopiero mieliśmy promocję, dostaliśmy pierwsze stopnie oficerskie. Przez 6 lat służby w wojsku polskim bazowałem między innymi na lotniskach w podpoznańskiej Ławicy, Malborku i Bydgoszczy.

Po odejściu z wojska był inspektorem wyszkolenia lotniczego w Szczecinie. W 1953 r. został kierownikiem wyszkolenia Aeroklubu Fabrycznego w Świdniku. Miał tu sporo samolotów i pełno pracy, bo wojsko nadal potrzebowało pilotów. Jako drugi w kraju pilot cywilny (po Ryszardzie Kosiole) otrzymał licencję śmigłowcową i uprawnienia instruktora. Wkrótce został pilotem doświadczalnym i szefem personelu lotniczego WSK Świdnik. Podwładnych przybywało mu z każdym rokiem, bo rozwijała się produkcja i usługi agrolotnicze. Latał na wszystkich produkowane wówczas w zakładzie typach helikopterów w tym na SM-1, SM-2, Mi-2oraz W-3 Sokół. Wraz z rozwojem eksportu do szkolenia przybywało cudzoziemców. Pan Stanisław laszował na pilotów Belgów, Jugosłowian, Węgrów, Irakijczyków, Wietnamczyków, Irańczyków i nawet Brazylijczyka. Kiedy przechodził na emeryturę miał zaliczonych 10 tys. godzin za sterami samolotów i śmigłowców. Choć już z dala od lotniska, długo jeszcze żył jego sprawami. Bo latanie było pasją i  ciężko mu bez niego było żyć”. Stanisław Gajewski zmarł 2 sierpnia 2011 r. w Puławach.

Po kilkunastoletniej przerwie w pracy koła spowodowanej m. in. oddelegowywaniem doświadczonych lotników do pracy za granicą wrócono do idei Klubu Seniorów Lotnictwa. Przygotowania do wznowienia działalność klubu rozpoczęto na nowo pod koniec 2002 r. pod przewodnictwem Tadeusza Pawlika który niedługo przekazał pałeczkę następcy.

W 2003 roku kierowanie organizacją rozpoczął Nikodem Buchowiecki emerytowany wieloletni pracownik WSK, technolog, kierownik działu reklamacji i obsługi oraz gwarancyjnej serwisu śmigłowców w ZSRR a wcześniej pilot instruktor samolotowy. Wkrótce został też wiceprezesem Krajowej Rady Seniorów Lotnictwa. Pracą świdnickiego koła kierował przez 13 lat.

Wiceprezesem koła był do 2016 r. najstarszy z lotniczego rodu Ryszard Kasperek, sekretarzem znakomity pilot Henryk Jaworski a później Krzysztof Komenda, skarbnikiem Antoni Gumieniak którego z czasem zastąpiła Urszula Szczepankiewicz.

W klubie działała przez ten czas ponad setka ludzi związanych od lat z lotnictwem: pilotów, mechaników, pracowników PZL– Świdnik, wychowanków Aeroklubu i innych. Wśród nich takie legendy świdnickiego lotnictwa jak Ryszard i Stanisław Kasperkowie, Ryszard Kosioł, Henryk i Jaworski, Stanisław Trębacz, Tadeusz Góra. Były też kobiety m.in. Wiesława Jaworska, Wanda Trębacz, Irena Bielecka, Małgorzata Pawlak, Maria Balicka, Urszula Szczepankiewicz, Zofia Bartnik. Seniorzy systematycznie spotykali się z młodzieżą nie tylko ze świdnickich szkół.

Spora grupa lotników wzięła udział 19 stycznia 2006 roku w  spotkaniu z honorowym prezesem klubu Tadeuszem Górą asem lotnictwa który w 88 rocznicę urodzin został odznaczony Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski. Jego wyjątkowe dokonania lotnicze, przypominał prezes klubu Nikodem Buchowiecki a utrwalone na taśmie filmowej prezentował autor Tadeusz Chwałczyk.

Tadeusz Góra wszechstronny lotnik jako dwudziestolatek pobił światowy rekord odległości lotu szybowcem. Otrzymał za to pierwszy na świecie medal Lilienthala. Później latał na samolotach: dzielnie walczył o Anglię w 316 dywizjonie RAF i służył w Wojsku Polskim. Po odejściu do cywila otrzymawszy jako najstarszy pilot licencję instruktora śmigłowcowego szkolił następców, głównie w  w Świdniku gdzie osiadł na stałe. Młodsi piloci znają go z wieży lotniska z której kierował ich lotami gdy swój ostatni miał już za sobą.

Podczas spotkania sekretarz KSL Henryk Jaworski kolejny z zasłużonych pilotów, który też po mistrzowsku latał na wszystkich rodzajach statków powietrznych, otrzymał medal FAI za dokonania szybowcowe. Nie tylko sam reprezentował wielokrotnie aeroklub na krajowych zawodach, ale wyszkolił wielu wspaniałych sportowców z synem Waldemarem na czele, który dziś w 2017 r. jest szefem pilotów w świdnickim zakładzie należącym już do włoskiej grupy Leonardo.

Ponadto delegacja KSL kilkakrotnie wyjeżdżała do Bezmiechowej gdzie reaktywowano ośrodek szkolenia lotniczego nazywając go im. Tadeusza Góry. Uczestniczyła też w wyjeździe do Solecznik, gdzie odsłonięto tablicę upamiętniającą szybowcowy wyczyn Tadeusza Góry.

Wcześniej seniorzy zwiedzali Muzeum Lotnictwa w Krakowie, następnie w Dęblinie .Utrzymywali bieżące kontakty ze szkołami m.in. tymi, których patronami byli lotnicy. Regularnie spotykali się, świętowali zawodowe jubileusze, okrągłe rocznice urodzin i niestety też często żegnali odchodzących już seniorów nie zapominając, szczególnie w listopadzie, o ich grobach.

Kolejna zmiana warty na stanowisku przewodniczącego koła nastąpiła 20 września 2016 r. Wtedy dotychczasowy szef został honorowym prezesem a pracom koła zaczął przewodniczyć Leszek Szczepaniak, instruktor, egzaminator ULC, pilot szybowcowy, samolotowy i śmigłowcowy z nalotem 12 125 w tym 10 tys. godzin na śmigłowcach bez żadnego wypadku. 23 lata pracował w Hiszpanii i Portugalii jako pilot śmigłowcowy przy gaszeniu pożarów. Organizował też i wykonywał usługi AGRO w Egipcie i w Polsce.

Obecnie, w końcu 2017 roku lista członków KSL ma 58 nazwisk. Seniorzy podejmują ważkie dla środowiska działania jak szerzenie wiedzy o lotnictwie wśród młodzieży i problemy jak choćby zachowanie materialnych śladów dorobku lotniczego WSK.

Inspirowali rekonstrukcję pierwszego egzemplarza Sokoła, czy zachowanie zdemontowanego przez właścicieli WSK pomnika patrona zakładu. Podjęto  m.in. decyzję o wykonaniu repliki samolotu Liberator na którym zginął patron szkoły w Leszkowicach radiotelegrafista Zdzisław Taczalski. Z kolei model śmigła samolotu P-11 wykonany przez Krzysztofa Komendę umieszczono w Łagowie k. Zwolenia na grobie pilota Tadeusza Sędzielowskiego który tam zginął na początku wojny.

Podczas multimedialnych projekcji seniorzy wspominają własne i poznają cudze dokonania spotykają się z ciekawymi lotnikami np. absolwentem amerykańskich i kanadyjskich szkół lotniczych Waldemarem Miszkurką, który w 1997 r. jednosilnikowym samolotem An-2 odbył lot dookoła świata, czy Jackiem Mainką właścicielem zabytkowych samolotów m.in. North AmericanT-6 Harvard 4M. Słuchają wykładów znawców lotnictwa (np. prof. Andrzej Olejko), jeżdżą na pokazy lotnicze (Radom, Depułtycze Królewskie Radawiec) wystawy i wycieczki do lotniczych zakładów. We wrześniu razem z Krośnieńskim Klubem Seniorów lotnictwa zwiedzili świdnicki zakład Leonardo, w rok później byli z wizytą rewanżową w Krośnie.

Maria Balicka

 

Sam  Aeroklub Fabryczny w Świdniku powstał 11 października 1952 roku, co tak wspomina jeden z jego inicjatorów Ryszard Kosioł:  „Zręby tworzącego się Aeroklubu  Fabrycznego już powstały. Dokonali tego miejscowi i lubelscy entuzjaści lotnictwa: Zbigniew Piasecki (długoletni kierownik aeroklubu), Andrzej Ciesielski, bracia Zbigniew i Zdzisław Klimkiewiczowie (budowniczowie wytwórni) oraz Wojciech Trawiński, Nikodem Buchowiecki (późniejszy instruktor samolotowy), Jan Cholewka (późniejszy ppłk. pilot), Julian Kaleta (późniejszy pil. śmigłowcowy i szybowcowy pil. doświadczalny), Tadeusz Chwałczyk (późniejszy dziennikarz lotniczy), Eugeniusz Mycek (pilot szybowcowy) i Zofia Wysocka (jego późniejsza małżonka) oraz Krzysztof Rojowski (późniejszy rzeczoznawca IKCSP). Ich staraniom o dostęp do latania sprzyjali: dyrektor naczelny wytwórni Aleksander Smolarkiewicz, jego zastępca ds. handlowych Paweł Drożdżyński, szef działu kontroli, głównym promotorem powstającego klubu był, mający bezpośredni kontakt z dyrektorami wytwórni, asystent dyr. naczelnego, Antoni Grabowski. Jego pomoc i życzliwość była bezcenna. Bez takiego wsparcia organizowanie klubu trwałoby znacznie dłużej. Teść Antoniego, Piotr Widelski, przedwojenny pracownik Lubelskiej Wytwórni Samolotów, kierował remontem przydzielonego klubowi samolotu CSS13. Aeroklub Lubelski przeniósł się już na Radawiec, ale lotnisko dzieliliśmy jeszcze z eskadrą szkolną Oficerskiej Szkoły Lotniczej”.