Kultywują pamięć o bohaterskich żołnierzach

W październiku 2017 roku, na cmentarzu w Łagowie k. Zwolenia, Krzysztof Komenda ze Świdnickiego Klubu Seniorów Lotnictwa umieścił tabliczkę informacyjną na mogile w której pochowani są bohaterski pilot Kapitan Tadeusz Sędzielowski i nieznany saper.

DSC03441
Trzy miesiące wcześniej w asyście przedstawicieli świdnickiego Klubu Seniorów Lotnictwa
w tym samym miejscu przymocował wykonaną przez siebie replikę śmigła samolotu.
DSC01957
W wydarzeniach tych uczestniczyli także okoliczni mieszkańcy w tym młodzież szkolna, władze gminy a także samorządowcy oraz lotnicy seniorzy ze Świdnika.

DSC01919
DSC01922 DSC01951
Okazjonalne uroczystości i spotkania z władzami gminy Przyłęk i dyrekcją gimnazjum im Tadeusza Sędzielowskiego w Wólce Zamojskiej trwają już blisko osiem lat. To właśnie podczas jednego z nich Jan Kosior z KSL Świdnik podpowiedział, że grób pilota powinien być tradycyjnie oznaczony śmigłem.

DSC01947
Posłuchano go i takie właśnie wykonał jego klubowy kolega. Te dwie prace zakończyły formowanie nagrobka, pod którym spoczywają zwłoki bohatera

Kapitan pilot Tadeusz Franciszek Józef Sędzielowski

Urodził się 9 marca 1906 roku w Krakowie w rodzinie lekarza dentysty. W latach 1916-1924 uczęszczał do Gimnazjum nr IV im. Henryka Sienkiewicza. Do Oficerskiej Szkoły Piechoty wstąpił w 1927 r. Po dwóch latach został przeniesiony do Szkoły Podchorążych Lotnictwa
w Dęblinie, którą ukończył w 1930 r. Jako pilot rozpoczął służbę w jednostkach lotniczych poczynając od 3 Pułku Lotniczego w Poznaniu a następnie był w 2 Pułku Lotniczym
w Krakowie. W 1936 r. wziął ślub z Lwowianką nauczycielką z zawodu Julią Zaturską
i zamieszkali w mieście Kraka przy ul. Dunajewskiego 6.

W chwili wybuchu II wojny światowej kapitan pilot Sędzielowski był dowódcą 121 Eskadry Myśliwskiej, składającej się z 10 samolotów PZL P-11c wchodzącej w skład III/2 Dywizjonu Myśliwskiego. 3 września, dywizjon został przebazowany na lotnisko Podlodów k/Dęblina
a 6 września na polowe lotnisko w Kraczewicach k/Opola Lubelskiego. Stamtąd prowadzono intensywne patrolowanie obszaru w rejonie Wisły od Dęblina do Solca.

Mity o ostatnim locie Kapitana

Faktem jest, że wydarzenia jakie miały miejsce blisko 80 lat temu, mogły być uwiarygodnione tylko dzięki ich naocznym świadkom. Centralne Archiwum Wojskowe nie posiada dokumentów dotyczących udziału armii Kraków w kampanii wrześniowej w 1939 r. Zaginęły one w zawierusze wojennej.

Dlatego pewnie wiele krajowych opracowań opisujących przebieg kampanii podaje czasami niesprawdzone dane. Dotyczą one także okoliczności śmierci kpt. Tadeusza Sędzielowskiego, który miał zginąć 8 września 1939 r., omyłkowo zestrzelony przez własną artylerię przeciwlotniczą w okolicach Puław.

Obecnie znawcy historii lotniczej uważają, że przyczyniła do tego błędna informacja dowódcy III/4 Dywizjonu Myśliwskiego, który jako pierwszy winą za śmierć kpt. Sędzielowskiego obarczył oficera dowodzącego przeciwlotniczą artylerią. Nie ma jednak, żadnych dowodów świadczących o takim fakcie. Są natomiast meldunki dowódcy I Pułku Strzelców Pieszych z których wynika, że 8 września most w Puławach nie był bombardowany, co potwierdzają również dokumenty niemieckie. Także dzienne sprawozdania informacyjne II Oddziału Sztabu Naczelnego Wodza nie zawierają wzmianki o zestrzeleniu własnych samolotów. Nie ma też naocznych świadków, którzy widzieliby strącenie rodzimego myśliwca.

Prawda o śmierci pilota

Jest pięć podpisanych oświadczeń, mieszkańców wsi Załazy i Zamościa Starego, którzy widzieli walkę i rozbicie się samolotu z kpt. T. Sędzielowskim. Według ich relacji w dniu 7 września w godzinach popołudniowych od strony Wisły, nadleciały na niskiej wysokości, walcząc ze sobą, trzy polskie myśliwce i cztery niemieckie. Po chwili dwa polskie i dwa niemieckie samoloty znikły z pola widzenia. Ten który pozostał bronił się przed dwoma wrogami, z których jeden zaatakował go od czoła, zapalił i tak uszkodził, że myśliwiec spadł na ziemię. Pilot T. Sędzielowski nie wyskoczył, zdążył tylko wyrzucić z kabiny swoje dokumenty, które znaleziono niedaleko rozbitego samolotu. Wrak się palił okoliczni mieszkańcy, nie mogli do niego podejść. Zrobili to dopiero po jego wygaśnięciu. Wyciągnęli wtedy znacznie spalone ciało lotnika i pochowali na miejscu katastrofy. Po kilku tygodniach za zgodą księdza Adama Powęski z Łagowa trumnę przewieziono na cmentarz parafialny i tam dokonano pochówku. Władysław Szymanek kowal ze wsi Zamość z ocalałego aluminiowego dźwigara skrzydła samolotu wykonał krzyż, który do dziś stoi na grobie pilota.

Zeznania świadków zostały potwierdzone przez zapisy w niemieckich dokumentach, do których dotarli czescy historycy lotnictwa, a wyniki swoich badań ogłosili w 2007 roku. Wynika z nich, że 7 września w godzinach między 12 a 17 osiem niemieckich Messerschmittów Bf 109 osłaniało bojowe akcje jedenastu Heinkli He 111 – ,średnich bombowców, które miały zbombardować obiekty w rejonie Puław i Dęblina. Około godz. 15 – 16 po wykonaniu pierwszego zadania samoloty te zostały w rejonie Puław ostrzelane przez naszą artylerię przeciwlotniczą a następnie zaatakowane przez myśliwce P-11 i rozproszone. Grupa 4 Me nawiązała walkę z trzema P-11c w jej wyniku zestrzelony został samolot kapitana Sędzielowskiego.

Po latach ciszy

W 2009 r. do Łagowa został zaproszony redaktor Adam Sikorski ze swoją ekipą telewizyjnego programu „Było nie minęło”. Potwierdził w nim prawdziwą wersję śmierci lotnika oraz zwrócił uwagę na zły stan techniczny stojącego w ziemi krzyża z samolotowego dźwigara. Przyrzekł wójtowi Marianowi Kusiowi, że pomoże w znalezieniu fachowców do jego odnowy. Słowa dotrzymał na jego apel zgłosił się z Warszawy pilot wojskowy a później samolotów pasażerskich Wojciech Tomaszewski. Ten krzyż bardzo go zaskoczył bo jak stwierdził takie naturalne pamiątki rzadko znajdują się na cmentarzach. Po wykopaniu okazało się, że jest nieco krótszy o część która zgniła w ziemi. Po uzgodnione z wójtem i księdzem zabrał krzyż do Warszawy a na grobie zostawił informację, że wróci po remoncie. Nie zatrzymało to jednak plotek, że nie przywiozą go z powrotem do Łagowa. Po kilku miesiącach okazało się że odnowiony krzyż wrócił, ale nie został już zakopany w ziemi. Ustawiono go na pomniku z lotniczą szachownicą z jednym ułamanym polem. Wykonaniem tego nagrobka według projektu Wojciecha Tomaszewskiego, zajęła się gmina.

20 września 2010 roku przed powiększonym grobem do którego przeniesiono szczątki nieznanego sapera poległego w 1945 r. odbyła się uroczystość ponownego odsłonięcia krzyża.

DSC03459

Tego samego dnia imię lotnika jako swego patrona przyjęło gimnazjum w Wólce Zamojskiej. Szkoła też ma od tego dnia nowy sztandar.DSC01963 DSC01965

Obie imprezy zgromadziły bardzo dużo ludzi, były poczty sztandarowe, kompania reprezentacyjna wojska, harcerze. Byli także z Adamem Sikorskim twórcy programu Było nie minęło oraz odnowicieli krzyża i projektant pomnika Wojciech Tomaszewski. Był także krewny Tadeusza Sędzielowskiego emerytowany lekarz z Milanówka Wojciech Żuławski.

Po raz pierwszy znalazła się tam również delegacja ze Świdnika. Od tego czasu świdniccy reprezentanci zapraszani przez wójta gminy Przyłęk Mariana Kusia są tam obecni, każdego roku. Organizatorem wyjazdów od początku jest Kazimierz Patrzała Wiceprzewodniczący Rady Miasta który zawsze zaprasza kilka osób z KSL. Zaangażowany w tę współpracę jest również pochodzący z tamtych stron, świdnicki radny Kazimierz Bachanek.

DSC01920

Wszystko byłoby ładnie, gdyby ukazujące się w intrenecie informacje o pobycie nad grobem lotnika nie zawierały nieścisłości. Jedni autorzy Kapitana Sędzielowskiego widzą w walkach w obronie lotniska w Świdniku i Lublinie, inni piszą, że pilot atakował nad Wisłą wracające znad tych miast bombowce. O tym, że to jest nieprawda, przemawiają daty. Bombardowanie lotniska w Świdniku miało miejsce 2 września a Lublina 9 września.

DSC01937

Na koniec refleksja Andrzeja Radka wiceburmistrza Świdnika, który 20 czerwca powiedział do zebranych przy grobie bohatera: „Ujęła mnie symbolika tej mogiły. Spina bowiem tragiczną klamrą początek i koniec wojny. Obydwaj żołnierze zginęli po to, abyśmy mogli dziś, być razem, żyć w wolnym kraju, i spokojnie pracować dla jego wielkości. Ta mogiła jest oddalona od naszego miasta, ale wiedząc kto w niej leży, pilot związany symboliczną nicią ze Świdnikiem jesteśmy zobowiązani o niej pamiętać”.

Kolejny wyjazd do Łagowa w gminie Przyłęk zorganizowany został 9 grudnia 2017r.

DSC03443DSC03445

DSC03462DSC03452 DSC03456 DSC03449 DSC03446

Opracował Jan Kasprzak
Zdjęcia Jan Tarajko