Po smakowitym obiedzie podczas którego większość z nas przegłosowała zwiedzanie następnego dnia Bezmiechowej nastąpiła krotka przerwa. po której wyjechaliśmy do Centrum Dziedzictwa Szkła w Krośnie.
Wędrówkę po muzeum rozpoczęliśmy od przedprożnych piwnic, które znajdują się po drugiej stronie śródmiejskiego rynku. Zostały one odkopane po wojnie i rozbiórce zniszczonych budynków. Obecnie przykrywa je chodnik, przed laty zdarzyło się, że na płytki wjechał samochód ciężarowy i zatrzymał się dopiero w piwnicy, nikomu nic się nie stała a auto wyciągnięto i wzmocniono stropy. Obecnie jest to kilkudziesięciometrowa przestrzeń ozdobiona szklanymi dziełami najlepszych artystów sztuki szklarskiej.
W kilku gablotach są okazy szkła wykonane dla słynnych światowych marek.
Tu także znajduje się sala „szkło w fizyce”, gdzie nożna poznać jego właściwości i samodzielnie eksperymentować.
Po powrocie do głównej galerii rozpoczęliśmy zwiedzanie od parteru by schodząc coraz niżej oglądać różnokolorowe szklane cudeńka.
Ciekawie wyglądało artystyczne dekorowanie szkła, jednak najwięcej emocji, budziło jego wytapianie i formowanie.
Pomagali w tym z różnym skutkiem także chętni z naszej wycieczki. Te próby uzmysłowiły nam jak trudny i precyzyjny jest zawód wytapiacza szkła.
Ponieważ wizyta w muzeum nam się lekko przeciągnęła musieliśmy się śpieszyć by nie spóźnić się na spotkanie z seniorami lotnictwa w Krośnie Było miło i sympatycznie przyjęto nas w obwieszonej zdjęciami i pamiątkami sali klubowej. seniorów. Wśród witających naszych seniorów był Bronisław Baran wiceprezydent miasta, Katarzyna Bęben kierownik miejskiej grupy zarządzającej lotniskiem i Andrzej Ulanowski szef tamtejszego Klubu Seniorów Lotnictwa. Po krótkich powitaniu nastąpiła prezentacja naszej grupy, każdy z nas wstawał i w kilku słowach przedstawiał swoją osobę.
Po części kurtuazyjnej zaczęły się luźne rozmowy i spotkania znajomych jak szybownika Wicemistrza Świata Juliana Ziobro ze świdnickim pilotem Tadeuszem Telkowskim.
Przy dobrej kiełbasie i trunku znanego lotnikom szybko leciał czas. Jednak po około półtorej godzinie impreza została przerwana, stało się to za sprawą kierowcy który przypomniał, że upływa mu już 9 godzina pracy. Nie było żadnego wyjścia jak tylko wsiąść do samochodu i odjechać. Zaskoczenia nie wykazał tylko szef tamtejszych seniorów, który strapionym pilotom obiecał, że zaraz ich odwiedzi. Po kilkunastu minutach stawił się
w naszej kawiarence przywożąc ze sobą pełne zaopatrzenie. Dalej było tylko wesoło
i radośnie.
Następnego dnia w piątek 18.05 zjedliśmy ostatnie śniadanie i po miłych pożegnaniach ruszyliśmy do Bezmiechowej.
Większość trasy jechaliśmy w deszczu, dopiero przed wjazdem na lotnisko ukazało się słońce. Dla tych którzy bywali tam wcześniej była okazja do wypicia kawy i porozmawiania o tym jak dawniej tu bywało, dla pozostałych wszystko było ciekawe i aparaty fotograficzne ani chwili nie odpoczywały.
Robiono zdjęcia na tle pięknego, nowego, trzypiętrowego budynku jak również pola wzlotów. Sesję zdjęciową zakończył znowu padający deszcz i wszyscy schronili się w kawiarence skąd zostaliśmy zaproszenie do sali dydaktycznej Politechniki Rzeszowskiej, która jest właścicielem tego lotniska wraz z zabudową.
Po zajęciu miejsc wyświetlono nam film pokazujący historię i dzień dzisiejszy tej góry z lotniskiem na szczycie. Wśród wielu zarejestrowanych tam wydarzeń jest również informacja o starcie 18 maja 1938 r. Tadeusza Góry do rekordowego lotu długości 577,5 km i lądowaniu w Solecznikach Małych k/Wilna.
Nasz pobyt w tym czasie był pokłonem dla generała Tadeusza Góry w 80 rocznicę tego wydarzenia.
Swoją karierę rozpoczął od szybowców, później były samoloty i śmigłowce. Był pilotem walczącym w Anglii podczas drugiej wojny a po jej zakończeniu lotnikiem WP, długoletnim instruktorem w PZL WSK Świdnik a po przejściu na emeryturę, kontrolerem lotów na wieży. Ta okrągła rocznica tak długiego lotu, za który jako pierwszy na świcie otrzymał Medal Lilienthala, miała być podwójnie uhonorowana, Podczas naszego pobytu miał przylecieć ze Świdnika i wylądować specjalny samolot. Niestety ten scenariusz popsuła pogoda i lot doszedł do skutku dopiero następnego dnia w niedzielę 19 maja. Pilot, instruktor Jan Cieśla wraz z mechanikiem Krzysztofem Komendą przelecieli nad Bezmiechową i wylądowali w Krośnie by po zaopatrzeniu w paliwo jeszcze tego dnia wrócić do domu.
Droga powrotna także była wytyczona przez Bezmiechową, ale z powodu złej aury, podobnie jak rano Nie mogli tam wylądować. Lot odbyli na amerykańskim samolocie Stinson 108 przeznaczonym po II wojnie do szkolenia pilotów wojskowych. Samolot ten prowadzony przez tego samego pilota wystąpi także na Air Festiwal.
Pobyt w Bezmiechowej był ostatnim etapem naszej podróży po Bieszczadach, stamtąd skierowaliśmy się na Świdnik. Po drodze zatrzymaliśmy się tylko na obiad i po kilku godzinach byliśmy na miejscu. Wycieczka była udana, wszyscy są zadowoleni, pozostał tylko mały żal, że nie było czasu wolnego, żeby pochodzić po śródmieściu Krosna i przywieźć stamtąd, drobne prezenty, choćby magnes na lodówkę.-
Tekst Jan Kasprzak
Foto: Jan Tarajko, Jan Rosiak